Wpadl mi na fb
link o tym, ze Angelo wraz z zona rowniez nauczaja domowo czworo swoich dzieci.
To jednak nie koniec ciekawostek.
Osiedli w
Irlandii, gdzie kupili stary domek, wlasciwie rudere na skraju lasu. Zamierzaja
tam zyc samowystarczalnie, przynajmniej na tyle, na ile beda potrafili.
Angelo Kelly's house |
Co od razu daje
sie zauwazyc w dokumencie stworzonym przez Angelo, to skromnosc, prostota i
religijnosc (w ich przypadku chrzescijanstwo).
Dziewczynki
zawsze nosza spodniczki za kolano. Kolory ich ubran wtapiaja sie w tlo, ktorym
jest natura, las, strumyczek, ziemia. Podobnie wystroj domu, glownie biale
sciany, drewno. Nic u nich nie „krzyczy”. Wszystko daje wrazenie spokoju, ciepla
rodzinnego. Brak bodzcow w postaci ostrzejszych kolorow kojarzy mi sie z
Amiszami i wiem po liznieciu metody Montessori, ze bardzo dobrze wplywa na
skupienie uwagi i ogolnie na samopoczucie.
Kelly Family new generation |
Mam przed oczami
dwa swiaty. Kolorowy, mieniacy sie, pedzacy, glosny i ten cichy, spokojny,
wsrod natury (ptaki, drzewa). Miasto – wies. Choc teraz wies juz nie taka sama
jak kiedys. Las Vegas – chatka pod lasem.
Gdzie dostrzezemy
prawdziwe wartosci, uslyszymy swoje mysli, w zgielku czy blizej natury?
Oczywiscie ze w
lesie, w gorach na nieuczeszczanym szlaku, na dzikiej plazy, na lace... Tam
jestesmy w stanie sie skupic, wejsc w glab siebie, przemyslec sprawy. Nic nam
nie przeszkadza, nie zaglusza naszych mysli, nie rozprasza.
Las Vegas |
Miasto jest pelne
bodzcow. Dopiero z dala od ludzi, gdzie nikt nie patrzy, gdzie nie musimy
udawac i sie nikomu przypodobac, wtedy dopiero odnajdujemy spokoj i stajemy sie
prawdziwsi, bardziej naturalni.
Dlatego patrze na
ta chatke Angelo i widze prawdziwe zycie. Prawdziwe, bo skupione na rodzinie,
bez rozpraszajacych bodzcow.
Angelo Kelly's house |
Oczywiscie mozna
sie skupic na rodzinie i w miescie, choc jest to o tyle trudniejsze, ze zewszad
otacza nas raczej gwar, reklamy, pedzace samochody, ludzie, ktorzy nas
obserwuja lub ktorych my mimo woli obserwujemy i ktorych nasladujemy lub
oceniamy.
Dzieci w miescie
maja ograniczone mozliwosci zabawy na swiezym powietrzu. Przydomowy ogrod,
jesli ktos w ogole ma, czy ogrodzone place zabaw.
Na wsi pod lasem jest
wieksza swoboda i bardziej kreatywna zabawa. Sama z nostalgia wspominam wakacje
u babci na wsi, las, rzeczka, jezioro, patyki, kamienie...
Sa ludzie, ktorzy
na wsi nie potrafia sie odnalezc, nie wiedza co maja ze soba zrobic, bo wg nich
nie ma tam zadnych atrakcji, sama nuda. Do tej pory mieli atrakcje podane na
tacy, nie wyksztalcili w sobie kreatywnosci i narzekaja na brak... bodzcow. Tam
rowniez nie ma sie przed kim pokazac, a ludzie zapominaja jak byc soba, kiedy
ciagle musza komus dorownywac.
W koncu odnajdywanie
Boga.
Tez
latwiej wsrod natury. Mozna sobie uswiadomic, ze nie wszystko
stworzyl czlowiek. Czlowiek tylko korzysta z juz istniejacych
dobrodziejstw.
Zblizajac sie do natury, dusza zbliza sie do Boga. Przykladem sa Amisze
(przyklad ekstremalny, zreszta jak Las Vegas :) ale nie da sie ukryc, ze
ich lubie), ktorzy
wyrzekli sie elektrycznosci, zyja na wsiach i staraja sie byc
samowystarczalni ,a
byc samowystarczalnym, to nic innego jak czerpac jak najwiecej z tego co
stworzyl dla nas na Ziemi Bog i czerpac w bezposredni sposob.
Zauwazam taka prawidlowosc,
ze ludzi religijnych latwiej spotkac wsrod tych, ktorzy sa skromni, nie
obnoszacy sie, majacy wiez z natura, niz wsrod tych, ktorzy zatracili sie w
swiecie materialnym.
„Łatwiej jest
wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa
niebieskiego” [Mat 19: 24]
Cos w tym jest.
Mowi sie, ze
bieda jest testem od Boga, czy bedziemy narzekac, czy zwatpimy czy zaufamy. I
czasem latwiej jednak takiemu biedakowi trzymac sie Boga, sa takie chwile,
gdzie juz tylko Jemu mozna zaufac, bo nie ma sie nic do stracenia.
Pieniadze tez sa
ogromnym testem, czy bedziemy pamietac, czy wyrzekniemy sie Go calkowicie
uznajac, ze wszystkiego dorobilismy sie sami bez Jego pomocy.
Bogaty czesto
staje sie pyszny, zadufany i wydaje mu sie, ze wcale nie potrzebuje Boga do
szczescia.
On jest jednak Wszechmogacy
i w kazdej chwili moze nam zabrac nasz dorobek. Pozar, powodz, trzesienie
ziemi, oszustwo, bankructwo, spadek notowan na gieldzie...
Zawsze powinnismy
o Nim pamietac i Mu dziekowac.
Podsumowujac:
- Prawdziwe zycie jest w prostocie.
- Bogactwo i przepych czesto przyslaniaja nam prawdziwe wartosci (Bog, rodzina, przyjazn) latwiej je dostrzec u ludzi zyjacych skromnie.
- Bodzce, kolory, gwar, reklamy itd. utrudniaja nam skupianie sie na tym co rzeczywiscie wazne.
- Musimy nauczyc sie przebijac przez mur bodzcow.
- Z dala od cywilizacji mozemy byc prawdziwie soba, mozemy sie przekonac jacy naprawde jestesmy.
- Boga najlatwiej odnalezc w ciszy i prostocie.
Mimo, ze ja sama
cierpie na nadmiar bodzcow, mieszkam w miescie i czesto jem niezdrowo, to
podziwiam i z zazdroscia patrze na ludzi, ktorym udaje sie w tych czasach
powrocic do natury.
Jak widac
znajduje jeszcze troche ciszy w tym moim miescie, aby przystanc i sie zastanowic, uslyszec swoje mysli i miec
kontakt z Bogiem, alhamdulillah.
I jeszcze jedno.
Nie
kazdemu jest dane mieszkac w chatce pod lasem, ale historie takie jak
ta przynajmniej inspiruja do rozmyslan i pracy nad soba.
No comments:
Post a Comment