Pages

Saturday, 27 June 2015

"Pozdrowienia z Korei" warto przeczytac

No i przeczytalam.
Zajelo mi to ok. tygodnia.

Nigdy nie uchodzilam za mola ksiazkowego, bo nigdy specjalnie nie czytalam ksiazek (awersja z czasow szkolnych). Kto by się spodziewal po czerwonopaskowej kujonce.

Do tej pory w zasadzie nie czytam fikcji.

Może nie jestem modna, bo czytanie w modzie, ani wybitnie oczytana, choc nie czuje by mi to w czymś umniejszalo. No dobra, nie jestem może tak elokwentna, mam ubozsze slownictwo, ale posluguje się jezykiem prostym, zrozumialym i potrafie na swoj sposob przekazac co mysle i czuje, a to najwazniejsze.
Jestem jak najbardziej za czytaniem ksiazek, zeby nie bylo. Po prostu ta moja osobista awersja nie chce mi przejsc.

Ksiazka Suki Kim o Korei Polnocnej tez nie zalicza się do fikcji, choc ma fabule i czyta się ja jednym tchem. Dobry przerywnik między poradnikami o wychowaniu, rozwoju i edukacji dzieci. Ksiazki typu poradniki to jedyne, po jakie siegam z checia i z ciekawoscia odkrywam (oprócz religijnych, poszerzajacych moja wiedze o islamie).

Opowiadania o polnocnokoreanskich studentach bardzo mnie wciagnely.
Zawsze chetnie czytalam o Korei Polnocnej, jeśli pojawialy się o niej artykuly w internecie czy filmy dokumentalne w telewizji. Kraj ten jest fascynujacy i przerazajacy zarazem. Oderwany od rzeczywistosci, odciety od swiata, zamkniety, tajemniczy, niebezpieczny.

O ksiazce dowiedzialam się przypadkiem, ogladajac Dzien Dobry TVN, w ktorym goscili autorke ksiazki. Bylo to na tydzien przed premiera w Polsce, więc 17 czerwca, kiedy ksiazka pojawila się w ksiegarniach, poszlam do Empiku, by ja upolowac.

Nie otworzylam jej od razu. Jest Ramadan, więc powinnam czytac więcej Koranu, ale nie moglam się oprzec i ktoregos dnia zaczelam czytac „Pozdrowienia...”. Stalym punktem dnia było więc polskie tlumaczenie Koranu (arabskie literki nadal tylko dukam, wstyd!) i opowiadania z Korei.

Ksiazka wciaga. Opowiada o mlodych studentach z elitarnych polnocnokoreanskich rodzin.
Suki Kim udaje się dostac prace jako nauczycielka w nowopowstalym uniwersytecie kolo Pjongjangu z wykladowym angielskim. Uniwersytet paradoksalnie stworzony i oplacany ze zbiorek pienieznych misjonarzy chrzescijanskich. Nauczyciele to wlasnie chrzescijanscy misjonarze spoza Korei, którzy i tak nie mogą wypelniac swojej misji, bo religia w Korei Polnocnej jest zakazana. 

Autorka, Suki Kim nie jest chrzescijanka, udaje ja, zeby tylko moc poznac życie mlodych Koreanczykow.
Wlasciwie zdradza i kadre nauczycielska, która nie wie o jej zamiarach napisania ksiazki i swoich studentow, którzy zdazyli jej zaufac.

W czasie swojego pobytu na kampusie, probuje sprytnie przemycac uczniom informacje o swiecie zewnetrznym w nadziei, ze zaczna się zastanawiac i kiedys zmieniac swoj kraj. Zdaje sobie sprawe, ze jest ciagle obserwowana, podsluchiwana i kontrolowana, więc na wiele nie może sobie pozwolic. Udaje jej się między innymi zdobyc pozwolenie na pokaz filmu o Harrym Poterze.

Pod koniec ksiazki nie moglam powstrzymac lez.

Szczerze polecam, a na zachete dodaje 3 linki:

No comments:

Post a Comment